“Udaję się pomiędzy drzewa i siadam w bezruchu,
Wszystkie moje pragnienia cichną
Wokół mnie niczym kręgi na wodzie,
Moje zadania czekają na mnie tam,
Gdzie je zostawiłem, uśpione niczym bydło…
Wtedy przychodzi to, czego się boję.
Przez chwilę towarzyszy mi w życiu.
Wkrótce jednak przestaje być straszne,
Więc przestaję się bać.
Śpiewa, a ja słyszę jego pieśń.”
Medytowaliśmy, a nasze serca, z każdym dniem, otwierały się i zaczynały odczuwać głębiej, odważniej, czulej, mocniej. Doświadczaliśmy różnych emocji i nawiązywaliśmy kontakt z najgłębszymi częściami siebie.
Nad tym jeziorem słuchaliśmy własnej pieśni, by powrócić do siebie.